Po Kongresie Badaczy
W tym roku miałem przyjemność spędzić dwa pełne dni na Kongresie Badaczy. Impreza ma świetną atmosferę. Fantastyczny "vibe" w kuluarach, okazja do spotkania starych znajomych i poznania nowych. Środowisko badaczy, jako całość, to grono fajnych, ciekawych ludzi.
Jeśli sądzić na podstawie pokongresowych opinii i postulatów zgłaszanych w minionych latach, uczestnicy oczekują przede wszystkim wybitnie praktycznych wystąpień, innowacyjnych rozwiązań nadających się do aplikacji w ich własnych projektach. Tymczasem w tym roku najwyżej oceniano prezentacje o innym charakterze: niezwiązane bezpośrednio ze światem badań marketingowych, będące przejawami społecznej służby badań, w jakimś sensie "bezinteresowne". Czy jest to jakiś trend, przejaw znużenia tradycyjną tematyką "badawczą", oczekiwanie innego rodzaju inspiracji - to trudno powiedzieć. Być może coś jest na rzeczy biorąc pod uwagę to, ile pochlebnych opinii słyszałem na temat otwierającego Kongres panelu dyskusyjnego.
Dla mnie osobiście Kongres jest okazją do podejrzenia warsztatu i efektów pracy świetnych prezenterów. Przedstawienie spójnej historii, złożonej idei czy wieloetapowego procesu w krótkim czasie wystąpienia i wobec bardzo wymagającego audytorium, to, jak dobrze wiemy, trudna sztuka. Bardzo podobały mi się prezentacje wygłaszane w duecie lub w większej grupie, w których starannie przemyślano rolę każdej z osób, a także te, w których opowieść była ważniejsza niż anegdota.
Decyzja o tym, którą prezentację w równoległych sesjach obejrzeć była bardzo trudna, dlatego intensywnie pracuję nad rozwinięciem zdolności bilokacyjnych, tak by za rok nic mi nie umknęło.
| |