fbpx
 
×

Ostrzeżenie

JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 905.
JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 906.
JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 904.
 
Newsletter Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii Nr 4 (luty 2019)
Newsletter PTBRiO Nr 4 (luty 2019)
 
 
 


zapiszsie

Rok w rok powtarza się ten sam scenariusz: wśród dziesiątek tysięcy aplikacji, jak w roju pszczół starających się dostać do ostatniego pyłku na łące, wynurza się ta JEDNA, zwycięska, która będzie mogła stać w świetle reflektorów i pluskać w całym morzu sławy. Jakiś czas temu był to Pokemon GO, czyli AR-owy fenomen, dzięki któremu każdy mógł wrócić do dzieciństwa, by na nowo odkryć i złapać wszystkie fantastyczne stworki. Ale, że obecnie każdemu przeciętnemu mieszkańcowi naszej planety robi się niedobrze już na sam dźwięk pokemonowej aplikacji, to czas zająć się tegorocznym laureatem nagrody „o to ta apka, o której wszyscy mówią”. Dzisiaj kochani, będziemy zagłębiać się w odmęty TikToka, czyli wspaniałej sieci społecznościowej, która… wcale nie jest siecią społecznościową. Opowiemy też troszkę o tym, dlaczego Wasze dzieci ją uwielbiają, a Wam przywodzi na myśl raczej terminy: „trywialna” i „chaotyczna”. TikTok bowiem to aplikacja wyjątkowa i zaprzeczająca samej sobie na każdym kroku.

Historia TikToka nie należy do szczególnie ciekawych – aplikacja powstała (jak większość najświeższych przełomowych rozwiązań) w Chinach w 2016 roku. Była przeznaczona dla młodzieży (lub jeśli ktoś chciałby być bardziej branżowo trendy – dla Pokolenia Z!) i umożliwiała wymianę 15 sekundowych filmików. Coś jak Snapchat, ale bez zdjęć. W 2017 roku marka po wejściu na amerykański rynek wykupiła swoją pośrednią konkurencję, czyli Musicaly.ly. Po tym połączeniu sytuacja nabrała tempa, by w końcu pod szyldem TikToka zebrać w swojej bazie – bagatela – 500 milionów użytkowników.

No i fajnie. No i super. Pozostaje jednak ulubione pytanie wszystkich badaczy – czemu? Co stoi za popularnością TikToka, jego niesamowitą siłą przyciągania Pokolenia Z, i czego możemy się nauczyć o tegorocznej wersji króla wszystkich appek?

Mam nadzieję, że jesteście głodni pytań i odpowiedzi, ale zanim do nich przejdziemy, muszę się z Wami jeszcze podzielić zacną porcją wszelakich newsów od PTBRiO!


 
 

# Czy ktoś chce może trochę pieniędzy?

Jeśli tak, to mam dla Was dobrą wiadomość – z okazji 25-lecia naszego stowarzyszenia postanowiliśmy sypnąć groszem - i to dosłownie! Rusza bowiem „Budżet Partycypacyjny PTBRiO”, w ramach którego można dorobić się dofinansowania (aż 25 tys.!) dowolnego projektu (badania, eventu, publikacji, aplikacji, filmu etc.). Ważne, żeby projekt dotyczył wnioskowania o rynku i człowieku. Jest to więc idealny czas, by zmotywować swoją wyobraźnię lub sięgnąć do głębin swych skrywanych pragnień, ażeby przekuć wreszcie jakąś dawno zakurzoną chęć odkrywania w pełnoprawny projekt. Jak chcecie spróbować swoich sił w walce o najlepszy projekt pomoże Wam ten linkmail

 
 

 
 

# A może ktoś chce trochę sławy i poklasku?

Jak już uda Wam się stworzyć Wasze wymarzone badanie, to warto byłoby się tym pochwalić i stanąć jak współczesny człowiek sukcesu – na mównicy! Taką okazję da Wam druga już edycja Data Driven Decisions. To kolejna już inicjatywa rozświetlania głów konsumentów przez dane i wnioski. Ostatnio było dość przaśnie - mieliśmy książki, konferencje, warsztaty, mądre głowy i przede wszystkim dużo, dużo, dużo danych. W tym roku ma być jeszcze bardziej na bogato, bo danych jak zapewne wiecie jest coraz więcej, a porządnych ich interpretacji już niewiele. Już niedługo w Łodzi pokażemy Wam, jak zmieniać biznes i wdrażać innowacje oparte na dobrych „insajtach”. W świecie fake newsów taka wiedza nabiera tylko wartości, więc jeśli i Wy brzydzicie się mrokiem niewiedzy, to nieście pochodnie swojej pracy dumnie i podpalcie nią naszą widownie. Zgłoszenia własne, albo osób, które chcielibyście zobaczyć na DDD znajdziecie pod tym linkmail

 
 

 
 

# A może po prostu wolicie usiąść w fajnym miejscu i posłuchać fajnych ludzi?

 
 

Jeśli ani perspektywa pieniędzy, ani sławy Wam nie odpowiada, to zawsze możecie wpaść z nami do karczmy, napić się piwa i posłuchać fantastycznych opowieści. W tym miesiącu (a dokładniej 26 marca) naszą karczmą będzie Klub Komediowy, a fantastyczne opowieści snuć będą dla Was Kasia Gawlik (Deloitte Digital), Kasia Młynarczyk (Socjomania) i Marcin Zaremba (Synerise). Ta trojka dzielnych bardów będzie Wam śpiewać o designie, dizajnie i trochę o dezajnie. Więc jeśli chcecie wziąć udział w tej epickiej wyprawie do świata konceptów, to przeczytajcie więcej o inicjatywie „Insight Clash” na stronie wydarzenia

 
 

 
 

# Dobrze, teraz pytanie: czy są na sali chętni do małego skoku w bok na ścieżce kariery?

 
 

Ofert pracy mamy w tym miesiącu tak dużo, że nie ma sensu silić się na śmieszkowe opisy. Aczkolwiek Rossman w sumie sam się o to prosi, szukając „Intelligence Ninja” do swojego zespołu. Teraz tylko czekać zanim zaczną szukać jakiegoś „Debuff Mage’a”, i porządnego „Tanka” z bonusem do charyzmy. Wtedy mogą już spokojnie trzaskać „questy”, zbierać grube „looty”. Tylko, żeby „grindu” nie było za dużo…

Widzicie, co się dzieje jak zatracamy się w kreatywnych makaronizmach? Gdzie jest granica, ja się pytam?!

 
 

 
 

# A co powiecie na kolejne wyzwanie od znanego mentora?

 
 

Myśleliśmy, że zarzucenie Agaty Romaniuk całą hordą ochotników na ostatnich jej szkoleniach, będzie przelewaniem czary goryczy. Agata jednak tak łatwo się nie poddaje i postanowiła powrócić - tym razem uzbrojona w ogromne pokłady wiedzy z ekonomii behawioralnej. Więc jeśli ciekawiło Was kiedyś, dlaczego ludzie robią to co robią, to też coś zróbcie i kliknijcie w ten link

 
 

 
 

#W takim razie pozostaje Wam już tylko poznać nowych rekrutów

 
 

W tym miesiącu szeregi PTBRIO zasiliła moc nowych twarzy. Bez ogródek przedstawiam Wam więc PTBRiOwskie wydanie „Ocean's 8” czyli 8 dziewczyn, które chcą i mogą podbić świat badań!



 
Avatar

Małgorzata Głos
Nielsen

Avatar

Jolanta Tkaczyk
Akademia Leona Koźmińskiego

Avatar

Martyna Wilczyńska
Mondelez International

Marta Górazda
freelance strategist

Avatar

Anna Hebda

Avatar

Anna Maria Stawiska
Nielsen

Joanna Lajstet
I LAB STORY Pracownia Badań Społecznych Joanna Lajstet

Katarzyna Michalak
FUZERS Sp. z o.o.

Serdecznie gratulujemy!

 

 
 

Dobra, uporaliśmy się z tymi wszystkimi wiadomościami, więc pozwólcie, że powrócę do tematu ulubionej aplikacji Waszych dzieciaków.

Wspominałem, że sama geneza appki jest raczej nudna i jeśli mam być szczery, to to samo można powiedzieć o jej funkcjonalności. No bo powiedzmy sobie szczerze: robienie filmów gdziekolwiek i o czymkolwiek było dostępne dla każdego od wynalezienia pierwszych smartfonów. Szczególnie, że korzenie TikToka, przez Miusicaly.ly (czyli appki, do nagrywania lipsyncu i tańczenia) sięgają nawet dawno zapomnianej (bo aż z 2012 roku!) platformy, jaką był Vine (appka do nagrywania krótkich filmów i dzielenia się ze znajomymi).

Na dodatek TikTok na pierwszy rzut oka zdaje się mieć też mocne problemy z założonymi przez siebie celami. Twórcy piszą o sieci społecznościowej, ale TikTok działa trochę jak YouTube, gdzie nie ma się znajomych a bardziej fanów. Nie chodzi tu też o dzielenie się prywatnymi historiami czy zdjęciami, jak w przypadku social media – TikTok stawia przede wszystkim na kreatywność!

A jednak! Mimo mało ciekawych korzeni, przeciętnych funkcjonalności i banalnej idei, TikTok zdaje się nie zwalniać tempa i przybiera tylko na wadze, obrastając w miliony nowych użytkowników.

Sukces TikToka nie leży bowiem w żadnej funkcjonalności, która mogła by być uzależniona od jej twórców. TikTok jest największym ogniskiem memefikacyjnym ostatniego roku i to właśnie, w bardzo dużym stopniu, zdecydowało o jego popularności.

Wiem, wiem – jestem Wam winien małe wyjaśnienia. Pisząc „ognisko memefikacyjne” mam na myśli każdą część Internetu (portal, fanpage, forum czy choćby aplikacja taka jak TikTok) na której widzimy silną tendencję do powstawania nowych formatów memów internetowych. Innymi słowy, to swoista „wylęgarnia memów”.

Ogniska memefikacyjne nie są zjawiskiem nowym, od 4chana i Reddita poprzez YouTuba i Vrchat oraz inne, mniejsze strony internetowe, widzieliśmy już ich setki. TikTok jednak wyróżnia się swoją niezaprzeczalną skalą i tempem z jakim tą skalą zarządza. Ale nie o wielkiej skali chcę tu jeszcze napisać – w końcu rozmawiamy tu o sieci i słowa takie jak „ojej, jak szybko i dużo” nie robi tu na nikim większego wrażenia. To, co robi wrażenie, to kreatywność użytkowników TikToka, którzy wykorzystując banalne możliwości aplikacji, osiągnęli fantastyczne rezultaty swoich kreacji.

Na TikToku możecie nagrywać video wertykalne (no bo jednak przy pomocy telefonów), a nowa moda polega na łączeniu tychże (zazwyczaj w zestawianiu obok siebie) i odtwarzaniu w tym samym czasie. Oczywiście dzieciaki nawiązują bezpośrednio do konkretnego formatu mema, wchodząc z nim w dilog. Trudno to wytłumaczyć tekstowo, więc zachęcam wszystkich do kliknięcia w poniższy link, żeby doświadczyć, o co w tym właściwie chodzi, na własnej skórze. https://www.youtube.com/watch?v=SBnolu7SAHg mail

Od 2018 roku powstało parę Tiktokowych memów, które zna już (czy tego chce, czy nie) każdy szanujący się internauta. Jednak, co zaskakujące, reprezentanci pokolenia Y (czyli tacy internetowi pionierzy memów i kultury Internetu) zdają się wcale mocno nie hejtować aplikacji, a wręcz z chęcią próbują swoich sił w jej przestrzeni. I tu pojawia się bardzo ważne pytanie: skoro sama funkcjonalność aplikacji takich jak Vine i Miusicaly.ly oraz TikTok zasadniczo się nie różni, to może sukces tej ostatniej polega nie na progresywnym polepszaniu funkcjonalności, ale na rosnącym znaczeniu pokolenia Z? Może nowe pokolenie, wychowane nie tylko w kulturze IRL (in real life) ale także (lub przede wszystkim?) w sieci, wreszcie zaczyna aktywnie uczestniczyć w tej bardziej dla niej naturalnej sferze życia społecznego? Może poszczególne części kultury internetowej (takie jak choćby memy) zaczną coraz częściej decydować o sukcesie finansowym przeróżnych marek?

Na koniec watro tylko dodać, że TikTok zmaga się też ze swoją ciemną stroną. Po pierwsze wiele „trendów” w aplikacji opiera się nie tyle na kreatywności, co na wymogu bycia atrakcyjną nastolatką tańczącą (czasami zdecydowanie zbyt sugestywnie) do kamery. Niestety te filmy, podobnie jak memy, cieszą się bardzo dużą popularnością, szczególnie na polskim TikToku. Przyznam szczerze, że po paru dniach testowania aplikacji (tak, tak, to jest poważny branżowy newsletter, więc muszę przyjść przygotowany) odinstalowałem aplikację, bo jednak przeglądanie polskich trendów było dla mnie przynajmniej niezręczne. Jak ktoś chce spróbować zachęcam wyszukać popularny teraz bardzo trend „wannabe” i zobaczyć, po ilu filmach zaczniecie czuć gdzieś w głębi żołądka, że „coś jest nie tak”.

W stanach pojawił się też duży problem „gwiazd Tiktoka”, czyli bardzo popularnych użytkowników aplikacji, którzy rzucają szkołę i „rozsądne” plany na przyszłość, by zająć się byciem pełnoprawnymi influencerami. A historia aplikacji takich jak Vine uczy, że upadają one równie szybko jak zyskują na popularności.

Oczywiście, dla części użytkowników TikTok zawsze będzie wyłącznie miejscem z głupimi filmikami, ale nie oznacza to wcale, że można zanegować jego sukces (oraz kreatywność jego użytkowników). Moim zdaniem to początek ery nowego pokolenia, którego kompetencje kulturowe mają hybrydowy charakter - łączący w sobie online i offline. Pytanie tylko, jak ta nowa era wpłynie na marki i jakie kroki podejmują one, by być na to wszystko gotowe?

 





Krzysztof Domeradzki
PTBRiO

autor1