50 twarzy boomera.
Istnieje takie specyficzne uczucie, gdzieś w odmętach klatki piersiowej, kiedy zdajemy sobie sprawę, że ktoś traktuje nas w sposób protekcjonalny. Nie jest to uczucie szczególnie przyjemne, tym bardziej, jeśli akurat dzieje się to w sytuacji, na którą jesteśmy szczególnie wrażliwi, bo komentuje się nasze poglądy, sposób bycia czy wartości, które są nam bliskie.
No dobra, właściwie jest to uczucie wybitnie paskudne i uwalniające gigantyczne pokłady frustracji wynikającej jednocześnie z niezrozumienia i z niesprawiedliwości, które możemy odczuwać. Aż chciało by się znaleźć jakiś katalizator dla tych negatywnych uczuć, jakiś wentyl, przez który moglibyśmy wybuchnąć w twarz naszym nieczułym rozmówcom i raz na zawsze powiedzieć „siedź cicho bucu, bo nie wiesz o czym mówisz”.
Dziś porozmawiamy sobie o właśnie takim wentylu bezpieczeństwa, który w ciągu ostatnich dwóch miesięcy podbił dyskurs internetowy na całym świecie i spowodował powołanie do życia masy artykułów oraz case’ów, nad którymi mogą się teraz pastwić niedzielni autorzy branżowych newsletterów. Czas zagłębić się w hasło „Ok boomer” i w to, jakie role przypisało sobie przez ostatnie tygodnie.
W wersji bardzo uproszczonej – „Ok boomer” to najnowsze modne określenie, którego używają zarówno „Zetki” (teraz nazywający siebie samych „Zoomers”) jak i niektórzy przedstawiciele pokolenia Millenialsów (którzy już się nie nazywają w żaden sposób, bo są zajęci pracą i dziećmi). To coś w rodzaju odwróconej wersji naszego (brzydkiego) zwyczaju mówienia do kogoś per „dziecko”, czyli zwrotu protekcjonalnie traktującego nieskąpaną w oceanie życia młodzież. „Ok boomer” używa się więc jako zwrotu skierowanego do osób starszych, którym chcemy odpłacić pięknym za nadobne.
I to naprawdę jest wersja uproszczona wyjaśnienia, bo za tym pojęciem oczywiście kryje się wiele znaczeń i wartości. Pozwólcie więc, że po raz kolejny poszperamy trochę w umysłach butnej młodzieży, tuż po wspaniałych ogłoszeniach od PTBRiO.
#1 Kwestionariusz jako lek na całe zło
Co roku setki kwestionariuszy przechodzą męczarnie, cierpiąc na chroniczne schorzenia, takie jak zbyt długa kafeteria, nielogicznie brzmiące pytania, nieakceptowalna długość wywiadu czy tendencyjność. Jednak za każdym biednym i popsutym „kwestem” stoi jego matka/ojciec, w postaci badacza, który zazwyczaj przez brak uwagi, pozwala swojemu potomstwu badawczemu wyrosnąć na nastolatka z problemami.
My w PTBRiO troszczymy się o każdy kwestionariusz i chcemy by ich przyszłość wyglądała lepiej. Dlatego właśnie Tomek Dulinicz jest gotów spędzić z Wami 8 bitych godzin szkoleniowych, by pokazać jak wychować sobie kwestionariusz i pomóc mu wyrosnąć na zdrowe i szczęśliwe narzędzia badawcze.
Jeśli i Wam losy „kwestów” nie są obojętne, to powiedzcie to Tomkowi w twarz, po zapisaniu się na jego szkolenie
#2 K jak Trendy
Z przyjemnością informuje, że ruszyła kolejna edycja projektu, który stara się ogarnąć jakoś tę naszą rzeczywistość i destylować ją do postaci ładnie opisanych i mądrych trendów.
K20 otwiera swoje bramy przed głodnymi insajtów badaczami i zaprasza do współpracy, w ramach jednego z 7 obszarów tematycznych. A jeśli nie lubicie ściskać się w sztywnych strukturach, to możecie pokusić się o dodanie tematu własnego, nad którym chcecie pracować, i który chcecie rozwijać. Innymi słowy raj dla ludzi ciekawych świata! A więc dzielni „trendhunterzy” ubierzcie zbroje swojego doświadczenia, wypolerujcie miecz ciekawości i idźcie siekać ten świat na kawałki zdatne do strawienia, zaczynając od rejestracji
3# Archetypy
Kolektyw intelektualny w postaci branży badawczej wybrał swoich przedstawicieli sześciu archetypów badawczych. Agato, Arku, Anno, Marku, Mateuszu i Michale - Serdeczne gratulacje dla Was, za to, że natchnęliście tyle osób do głosowania i za Wasz wkład w naszą branżę!
Tym z Was, którzy chcieliby zobaczyć, do którego archetypu Wam najbliżej, polecam krótki quiz, który dzięki skomplikowanym algorytmom segmentacyjnym oraz wiedzy na temat reinkarnacji i Waszego gustu serialowego, powie Wam kim naprawdę jesteście.
Mi, dla przykładu wyszło, że jestem „Odkrywcą” i - jak twierdzi sam quiz - ”Zdaje się, że to Ty jesteś Bronisławem Malinowskim naszych czasów.” Muszę przyznać, że to bardzo motywujące i przybliża mnie tylko do napisania mojego magnum opus - „Życie seksualne inceli” <3
Informacji o laureatach Archetypów PTBRiO możecie poszukać tu A jeśli sami chcecie sprawdzić swój archetyp, to odwiedźcie tę stronę
#4 Rocznik
Jeśli coś rzeczywiście „sprzedało się” dobrze na tegorocznym Kongresie Badawczym, to był to najnowszy „Rocznik”. Dumnie donoszę, że łącznie wrzuciliście do przeróżnych social mediów ok. 1,346,234 zdjęć okładek z Waszymi twarzami w roli głównej!
I nie żebym Was szczególnie oceniał, ja też zachowałem się próżnie i przy okazji jednego spotkania towarzyskiego zostawiłem swój egzemplarz na widoku. wiecie, tak żeby niby nie rzucał się w oczy, ale żeby też broń boże ktoś go nie przegapił. Niech wiedzą, że powodzi się w życiu i że nie jestem jakimś tam zwykłym śmiertelnikiem, a „człowiekiem z okładki”.
Mimo wszystko mam nadzieje, że chociaż część z Was zainteresowała się nie tylko okładką, ale też zawartością najnowszego numeru „Rocznika”, bo jest co czytać i czyta to się całkiem miło. A jeśli nie możecie przestać patrzyć się na swoje twarze i szkoda Wam kartkować pierwszej strony, to zawsze możecie zamówić numer w wersji „anonymous” stąd
#5 Święta
Pisanie życzeń świątecznych to rzecz straszna. Ale my jesteśmy z sobą już długo, bo to 10. wydanie newsletteru i mam jakieś takie poczucie, że mogę Wam jednak zaufać. Wiecie przecież, że życzę Wam wszystkiego co najlepsze, prawda?
A teraz, skoro mamy to wszystko za sobą, to możemy popatrzyć wreszcie w przyszłość i zapytać „dlaczego zwraca się ona do nas bez szacunku?”
Jednym z głównych powodów rozrostu popularności powiedzenia „ok bommer” jest polityka. Zaczęło się od Nowej Zelandii, gdzie przy okazji omawiania ustawy związanej z ograniczeniem emisji węgla w kraju, młoda działaczka partii zielonych Chlöe Swarbrick wygłaszała swoje przemówienie o nieudolności rządu w powstrzymaniu nieubłagalnie nadchodzącego kryzysu klimatycznego. Chlöe spotyka się oczywiście z protekcjonalnymi tekstami z sali - bo jest kobietą, bo jest młoda, bo mówi o rzeczach mało wygodnych i takich, które nie sprzedają się najlepiej w kampaniach politycznych. Chlöe na szczęście ma to wszystko głęboko w poważaniu i bez mrugnięcia okiem, bez chwili zawahania, i jakby od niechcenia, patrzy przez chwile w salę, a potem wygłasza ikoniczne już „Ok boomer”.
U nas politycy też nie śpią, szczególnie partia Razem, która jak na hipstera parlamentu przystało, z chęcią przejmuje wszelakie trendy z zagranicy. Okazja była też dobra, po tuż po sławnym „kontrexpose” Adriana Zandberga wylała się oczywiście fala zachwytu i hejtu, którą skomentował nie kto inny, jak Tomasz Lis, pisząc na Twitterze, że „lubi takie pięciominutowe zachwyty”. Sztab Social Media partii razem był jednak czujny i bezlitosny, adekwatnie odpowiadając dziennikarzowi, domyślacie się, jak?
„Ok boomer” nie ma na celu być jedynie obroną przed protekcjonalizmem, w tym jednym zwrocie młode pokolenia upchały całą krytykę wobec postaw i wartości swoich poprzedników- szczególnie postaw i wartości politycznych. Prym wiedzie tu oczywiście gotowość na przyjęcie na klatę zmian klimatu, wobec których współcześni politycy mają dość spójną strategie, którą idealnie opisuje ten obrazek:
Ale problemem jest też kurczowe trzymanie się krzeseł przez obecny establishment, który radzi sobie coraz mniej z coraz bardziej skomplikowanym światem (próbował ktoś oglądać przesłuchania MarKa Zuckerberga przez amerykańskich polityków, którzy nie wiedzieli nawet na czym polega model biznesowy Facebooka? Nie da się, jeśli komuś zdrowie psychiczne miłe :/). Są też problemy ekonomiczne, jak np. fakt, że statystyczny millennials, mieszkający w USA, zarabia o 20% mniej, niż przedstawiciel pokolenia baby boomers zarabiał w jego wieku.
„OK boomer” nie ogranicza się tylko do polityki, ale idzie jeszcze dalej, pozycjonując się też jako swego rodzaju krytyka współczesnych mediów. Pamiętacie jak parę lat temu mieliśmy trend hejtowania millennialsów i wylewania na nich pomyj, przy każdej lepszej okazji? A że leniwi, że roszczeniowi, że to dzieci udające dorosłych i najprawdopodobniej jedzą koty i modlą się do fałszywych bogów? No więc podobne narracje oczywiście zaczęły pojawiać się w kontekście „Zoomersów”, jednak Ci nie są wcale tacy cisi i grzeczni jak moje pokolenie.
I tak „Ok boomer” nabrało też znaczenia, które można porównać do naszego rodzimego „w kółko to somo”, ale wypowiadanego baaardzo znudzonym głosem i przy srogim obrocie gałek ocznych o 180 stopni w górę.
Według zwolenników tego powiedzenia, dyskurs „mediów tradycyjnych” w kontekście pokoleń jest przewidywalny. Z jednej strony mamy krytykę Millenialsów i Zetek, którzy cierpią na kompleks Piotrusia Pana, nie chcą dorosnąć i tylko te śmieszki w Internetach oglądają. Z drugiej strony, to też pokolenia nazbyt wrażliwe, bo wszyscy mają nagle depresję, bo się przejmują tak tym całym światem, zamiast wziąć się do roboty po prostu. Trudno się w tym wszystkim połapać, to jednak deprecha czy dziecinność? Wydaje się, że to co media chcą nam w ten sposób powiedzieć, to to, że zamiast rzeczywistych wartości i ideałów, bardziej liczą się dla nich impresje i clickbait. „Ok boomer” ma więc pokazywać zmęczenie tym systemem i jego odgrzewanymi w kółko pretensjami, które działają trochę jak filmy o „Rambo”- z każdą iteracją upokarzając się coraz bardziej.
Schodząc na ostatni już poziom incepcji znaczeniowej powiedzenia „Ok boomer” możemy wyciągnąć z niego coś jeszcze: swego rodzaju odpowiedź na odwieczne pytanie: „co z tą dzisiejszą młodzieżą?” Powiedzmy sobie szczerze, Zetki i Millenialsi na serio są dziwni. Prawda jest taka, że mają w sobie tyle pasji, co depresji i oba te bieguny uzewnętrzniają się, w najdziwniejszy sposób, poprzez niezliczone memy, internetowe trendy i abstrakcyjny humor. „Ok boomer” jest kolejną ofiarą tego systemu, powiedzeniem, w które upchano tyle ciężkich znaczeń, że wytworzyło swoje własne pole grawitacyjne. Jednak skoro dla jego użytkowników znaczy ono tak wiele, tak różnych rzeczy, to czy naprawdę powinniśmy traktować je jako koleją modę? Może to po prostu nowy przejaw nieskoordynowanego poczucia chęci walki z jakimś systemem, jakaś chęć zmiany, ale bez konkretnego kierunku i celu?
Skoro w młodych siła krytyki jest tak duża, to jaki „Zeitgeist” legitymizuje im tak dużą chęć zmian? Oczywiście sami zainteresowani Wam najpewniej nie odpowiedzą wprost na takie pytanie, ale na szczęście mamy też miejsca, gdzie zazwyczaj można się zgłosić po ostatnie wydanie „ducha epoki” - do artystów i filozofów. Wiecie np. że dla coraz większej liczby jednych i drugich nie żyjemy już w postmodernizmie a metamodernizmie?
O ile modernizm cenił sobie wielkie idee i podniosłe wartości, a postmodernizm powiedział, że modernizm „to był głupi i teraz to tylko Fukuyama, nihilizm, abstrakcja i ironia”, o tyle metamodernizm stara się pogodzić te dwa światy. Metamodernizm to próba powrotu do dużych idei, ale bez patosu dodawanego trochę na siłę i psującego obraz całości. To sposób wyrażania tych wielkich rzeczy, ale za pomocą mechanizmów, których nauczył nas postmodernizm. Dalej mamy więc pełno abstrakcji i sarkazmu, ale podszytego rzeczami w które ludzie naprawdę wierzą. Można więc powiedzieć, że pod tą myślą chce się podpisać też trochę nasze „Ok boomer” – bo to prawda, że jest to powiedzenie niegrzeczne i w zasadzie dziecinne, ale to wcale nie znaczy, że nie kryje ono w sobie, całkiem dojrzałej krytyki współczesności.
Krzysztof Domeradzki
PTBRiO